Artykuły
Indygo uczciło pięciolecie
Relacje
Piąte urodziny Indygo były chyba najlepszym „zespołowym" jubileuszem, w jakim dane mi było kiedykolwiek uczestniczyć. Imprezę w gliwickiej restauracji „Trzy światy" zapamiętam na długo.
Grupa Indygo objawiła się mojej świadomości w marcu 2007 r. Prawda, widziałem dziewczyny przelotnie na „Tratwie" w grudniu 2006 r. (rok wcześniej w tym miejscu debiutowały na scenie), ale niewiele z tego pamiętam. Co innego konkurs na „Szantkach". Zasiadałem wtedy w jury. Nie mieliśmy wątpliwości, że najdojrzalej i najlepiej tego dnia zabrzmiał zespół Betty Blue, ale postanowiliśmy też docenić Indygo za „zdecydowanie szantowe" wykonanie pieśni Chwyć za handszpak. - Jak się nazywa ta dziewczyna? - powiedzieliśmy do siebie niemal jednocześnie z Elą Kołodziejczyk, mając na myśli oczywiście Ewelinę Przybyłę, której głos wywarł na nas wielkie wrażenie.
Później była pamiętna „Tratwa 2008", już w Chorzowie, gdzie Indygo zdobyło I miejsce i nominację do konkursu „Shanties". „Szantki" kilka miesięcy później, z bezapelacyjnym zwycięstwem „indyżanek". Jeszcze Wrocław, Poznań, Zgorzelec, wymarzony koncert szanty klasycznej na „Shanties" obok światowych szantowych gwiazd, pamiętny mazurski rejs, zaś całkiem niedawno powalające Lorelei, znowu w moim rodzinnym Kędzierzynie-Koźlu, którego nie zapomnę chyba do końca życia.
Przez cztery z tych pięciu lat obserwowałem karierę Indygo, ciesząc się ich sukcesami, przeżywając niepowodzenia. Mocno wierzę w kolejne lata na scenie, co łatwe nie będzie, bo od przyszłego roku proces wyjazdów na studia w zespole nabierze tempa.
20 listopada w restauracji „Trzy światy" w Gliwicach na świętowanie urodzin Indygo przybyli fani grupy, członkowie rodzin, przyjaciele ze sceny i nie tylko. Przybyli starsi koledzy z Banana Boat (Maciek Jędrzejko) i Prawdziwych Pereł (Wojciech Harmansa i Michał Palka), pojawił się Witek Kulczycki (Duan) oraz znajomi ze scen konkursowych - Happy Crew i Shantażyści. Najważniejsza rola, bo artystyczna, przypadła w udziale Sąsiadom, mocno związanym z Indygo osobą instruktorki Dominiki Płonki.
Imprezę rozpoczął pokaz zdjęć. Sporo śmiechu było zwłaszcza przy tych najstarszych. Sylwia Grochowska z Eweliną Przybyłą przywołały przy okazji sporo zabawnych historii z życia zespołu.
Potem przyszedł czas na część artystyczną. Najpierw Sąsiedzi a cappella, potem jubilatki w przekrojowym repertuarze z całego okresu kariery. Była rzadka okazja usłyszeć tzw. „hity z satelity", czyli wiązankę światowych przebojów śpiewanych dawno temu przez zespół. Pojawił się oczywiście praktycznie cały repertuar szantowo-żeglarsko-folkowy. Kolejna odsłona Sąsiadów, tym razem z instrumentami, zostanie zapamiętana głównie z powodu wykonania okolicznościowej piosenki o... jajach. Na tym nie koniec atrakcji, bo w finale Indygo pokazało jeszcze kilka przebojów, tym razem z... układem choreograficznym!
A co w międzyczasie? Prezenty (m.in. kolorowe rękawiczki od Shantażystów), życzenia, licytacja zdjęć członkiń zespołu autorstwa Anny Jaworskiej (rekord: ponad 200 zł za jedno). A przede wszystkim doskonała atmosfera i masa dobrej zabawy.
Indygo - wszystkiego najlepszego! Oby jak najwięcej takich jubileuszy.
Zobacz także
Informację wprowadził(a): Michał Nowak - godz. 0:9, 7 grudzień 2010, wyświetlono: 8495 razy