Artykuły
Jesienne rozmyślania - część I
Felietony
Z okazji 30. edycji SHANTIES w Krakowie jego organizatorzy wpadli na pomysł, aby zaprosić do udziału w jednym z koncertów zespół Packet. Co to za zespół, czym był i czym jest dzisiaj, pisze Anna Peszkowska.
Róża od ciebie traci płatki.
Za oknem leje, moknie świat.
I coraz trudniej jest - nie łatwiej.
I coraz bardziej żal...
To oczywiste, żal nam młodości! Umykających dni, czasami i godzin. Jesień sprzyja melancholii. Mamy zwyczaj mówić, że „komuś przybyło lat”, ale przybywa tylko do pewnego momentu. Gdy przekraczamy swoją smugę cienia, to tak naprawdę zaczyna nam tych dni już tylko ubywać. Zaczynamy jak nigdy przedtem szanować czas, zauważać jego ulotność. A i rocznice, jubileusze zaczynają być dla nas bardzo ważne.
I nagle przypomniałam sobie, że krakowskiemu festiwalowi „Shanties” bardzo się „zaokrągliło”. Nadchodzący będzie 30.! Rozwijając powyższe rozmyślania natury „filozoficznej”, zastanawiam się - cieszyć się? Czy nie cieszyć? Bo to, że organizatorom festiwalu jeno gratulować i życzyć kontynuacji - to oczywiste! Ale nam, Kochani, te 30 lat (aby obejść problem „ubyło czy przybyło”) też stuknęło!!! No i weź się tu człowieku ciesz! Kiedy już i tak niechętnie przyznajemy się do naszych dzieci, które tak bezwstydnie się starzeją - a o wnukach, z którymi co niektórzy na festiwal wybrać by się mogli - już nie wspomnę!
Już na 20-leciu „Shanties” mówiliśmy, że na 30-leciu z tych, którzy pamiętają festiwalu prapoczątki - to już sama geriatria!
Ale co tam, Panie i Panowie! Najważniejsze, aby się chciało chcieć!
Tak więc gdy zadzwonił znany Wam wszystkim Waldek Mieczkowski i przekazał wieść, że Szanowni Organizatorzy zaprosili Packet na festiwal - okazało się, że się chce! Nam - zespołowi Packet!
Natychmiast też, w pewne jesienne i wyjątkowo paskudne popołudnie, skrzyknęliśmy się, aby najpierw może obejrzeć się nawzajem, jako że niektórzy nie widzieli się już od lat. Wielu lat. Zasiedliśmy zgodnie przy kominku, przegryzając małe co nieco, próbując uzupełnić sobie nawzajem wiadomości o sobie.
I zrobiło się nostalgicznie... ale, co ważniejsze i bardziej obiecujące, wszyscy z radością przyjęli perspektywę wspólnego zaśpiewania. Bo to nie takie proste. Z zespołu Packet, który 25. rocznicę założenia obchodzić będzie też w 2011 r. (a więc jest tylko o 5 lat młodszy od festiwalu „Shanties”), niektórzy to już niekwestionowani profesjonaliści, członkowie wielu znanych i liczących się na szantowym rynku zespołów. Niech wspomnę choćby zespoły Smugglers, Szela, Gdańską Formację Szantową, Broken Fingers Band czy Grzegorza Tyszkiewicza, który jest firmą samą w sobie. Okazjonalnie pojawiał się też na scenach w minionych latach Mirek Peszkowski (onegdaj założyciel i kierownik legendarnego Packeta) z zespołem Pestka & Co. (co tłumaczono oczywiście jako „Pestka i centralne ogrzewanie!”).
Mimo wszystko i ku naszej radości, wiele piosenek Packeta żyje i jest śpiewane, a i nagrywane przez młode zespoły (młodsze czasami od piosenek), a jedyna niestety nagrana przez Packet płyta nadal krąży wśród fanów.
Myślę więc, że warto przypomnieć pokrótce historię tego zespołu, który „przetoczył się” przez sceny szantowe w Polsce, zdobywając wszystkie możliwe wówczas do zdobycia laury, z Grand Prix krakowskiego festiwalu „Shanties” włącznie.
A dlaczego warto? Tę tajemnicę zdradzę może w następnym odcinku wspomnień.
Anna Peszkowska (niegdyś „etatowy” tekściarz Packeta)
Zobacz także
W naszym archiwum
- Artykuły:
- Koncerty:
Informację wprowadził(a): Grzegorz "Gooroo" Tyszkiewicz - godz. 21:30, 13 grudzień 2010, wyświetlono: 7554 razy