Artykuły
Jestem rockmanem, który zamienił się w morskiego pirata - wywiad z "Grzywą"
Wywiady
Darek Wołosewicz, powszechnie znany jako "Grzywa", to osobnik odpowiedzialny za zamieszanie noszące nazwę Strefa Mocnych Wiatrów. Nie rozmawiamy z nim o Dodzie, pluszowych misiach i obiadkach u teściowej. Sporo za to możemy dowiedzieć się o muzyce jego ...
Darek Wołosewicz, powszechnie znany jako "Grzywa", to osobnik odpowiedzialny za zamieszanie noszące nazwę Strefa Mocnych Wiatrów. Nie rozmawiamy z nim o Dodzie, pluszowych misiach i obiadkach u teściowej. Sporo za to możemy dowiedzieć się o muzyce jego zespołu i otwartości na rozmaite szalone pomysły. Przed wami wywiad z "Grzywą", ojcem chrzestnym marynistycznego rocka. Pytania zadawał Rafał "Taclem" Chojnacki.
Rafał Chojnacki: Czy pamiętasz nasze pierwsze "spotkanie" w Sieci? Nazwałem wtedy Strefę Mocnych Wiatrów "warszawskim cover-bandem", za co nieźle mi się oberwało. Faktem jednak jest, że przez jakiś czas nosiliście taką etykietkę. Jak się z nią czułeś?
Darek Wołosewicz: A jakże, pamiętam! Wyjaśniliśmy już sobie to nieporozumienie. Na naszej stronie internetowej "wisiały" same covery, więc miałeś podstawy nazwać SMW cover-bandem. W sumie graliśmy jakieś 15 coverów, ale zawsze dążyliśmy do wyeliminowania z naszego repertuaru obcych kawałków na rzecz autorskich wypocin. Muszę przyznać, że źle się czułem z etykietą cover-bandu, bo w moim rozumieniu dla kapeli mającej jakieś poważniejsze cele skupianie się na coverach to obciach.
Obecnie nie wykonujecie już żadnych coverów?
Na chwile obecną wykonujemy tylko dwa covery: "Statek widmo" i "Na Mazury". Ten ostatni kawałek gramy z czystego sentymentu. To początek historii SMW. W roku 2010 całkowicie zrezygnujemy z grania coverów.
Wróćmy jednak na chwilę do początków istnienia zespołu. Jaka była pierwsza piosenka marynistyczna, jaką napisałeś?
Nie pamiętam. Chyba "Sztormowa opowieść". A może zaniechany już przez Strefę "Żeglarski romans"?
Spotkałeś się kiedyś z interpretacją twojej piosenki, która by cię zupełnie zaskoczyła?
Tak. Portowi Lovelasi zaskoczyli mnie zupełnie. Coraz lepiej czuję się w akustycznym graniu, a moje utwory mają zupełnie inny wymiar, jeśli zagrać je na folkową modłę. To są naprawdę fajne piosenki!
Jasiu - flet, Tomek "Emeryt" Lenard - perkusjonalia, śpiew, Adaś Papliński - harmonijki ustne, śpiew, Sławek Błachnio - skrzypce i ja - gitara elektroakustyczna, śpiew - oto podstawowy skład Portowych Lovelasów. Ten zespół to dla mnie swoisty azyl i środek transportu ku krainie łagodności.
Czy Portowi Lovelasi mają jakieś plany fonograficzne?
Portowi Lovelasi to moja ucieczka ze świata hałasu. Na pewno wydamy płytę. To kwestia czasu. Planuję wydać nasz pierwszy krążek gdzieś w okolicach jesieni 2010 roku. "Różne pozycje", bo taki będzie tytuł tej płyty, zawierać będą 12, może 14 moich, autorskich piosenek. Podjąłem decyzję: perkusji nie będzie! (śmiech). Smętne, folkowe, balladowe granie.. Tak to widzę.
Po mniej więcej trzech latach istnienia SMW nagraliście płytę wypełnioną autorskim repertuarem. Jakie to uczucie, kiedy gotowy krążek, w który wsadziło się tyle pracy, trafia w ręce słuchaczy?
Kiedy płyta jest już w sprzedaży, to czujesz jakbyś sprzedawał część samego siebie. Dla wielu płyta to tylko zbiór piosenek, a dla mnie to kolejny rozdział w życiu. Wydając płytę mam przekonanie, że zostawiam coś dla potomnych. Mnie nie będzie - płyta zostanie. Jakoś mi się smutno zrobiło...
O albumie zatytułowanym po prostu "Strefa Mocnych Wiatrów" niekiedy mówi się, że mimo że jest bardzo dobry technicznie, to zabrakło na nim koncertowego ognia. Co sądzisz o takiej opinii?
To prawda. Pierwsza płyta SMW jest zbyt sterylna. Kiedy jesteś w studiu zaczynasz coś tam majstrować. Szlifujesz nutki, poprawiasz drobne fałsze, itd., a potem odkrywasz, że każda taka ingerencja obdziera twoje dzieło z naturalnego, rockowego brzmienia.
Za dużo kombinowaliśmy i mamy to, co mamy. Wstydu nie ma, ale mogło być znacznie lepiej.
Wasz pierwszy album zyskał sporo pozytywnych opinii w krytyce rockowej, a jak radzi sobie na scenie marynistycznej?
Rzeczywiście, sam jestem zaskoczony opiniami o pierwszej płycie SMW. Pisze się o niej dobrze, chyba aż za dobrze, ale nie powiem, żebym był z tego powodu nieszczęśliwy. Cieszy mnie fakt, że ta płyta w ogóle się komuś podoba. W poważnym rockowym czasopiśmie "Metal Hammer", określono nas jako "ewenement na skalę krajową". Lubię być ewenementem... (śmiech)
A nasze, "szantowe" podwórko? Mamy swoich Fanów, dla nich gramy i jesteśmy z tego dumni. Dzięki nim wydajemy płyty i cieszymy się muzyką. Ktoś powie, że rynek "szantowy" jest dość mały. Nie wiem, czy mały, czy duży - nasze koszulki nosi ponad 600 osób. Nie jest źle.
Nie jesteś zbyt ekspresyjnym wokalistą, jeśli chodzi o modulowanie głosu, to skali też używasz oszczędnie. Takie masz warunki głosowe, czy koncentrujesz się po prostu na przekazie tekstu?
Od śpiewania są śpiewacy, a ja jestem rockmanem, który zamienił się w morskiego pirata. Pirat nie może mieć głosu wokalistki Bajmu, nie?
Jestem przede wszystkim tekściarzem, więc tekst jest dla mnie ważniejszy niż dbałość o nuty. Wychodzę na scenę i opowiadam. Czasem ma to coś wspólnego ze śpiewaniem, a czasem nie.
Pytasz o warunki głosowe? Tadeusz Konador, muzykolog, nauczyciel śpiewu m.in. Kory i Krzywego, powiedział tak: "Tobie nie trzeba ustawiać głosu. Masz power, osobowość sceniczną i wiesz, czego chcesz. Żadnych lekcji".
Które z utworów z pierwszego krążka najbardziej ci się dziś podobają?
Zdecydowanie "Sztormowa opowieść" i "Czarny Anioł", bo najmniej ingerowaliśmy w te utwory. "Czarny Anioł" ma u mnie "szóstkę" za tekst. A co, nie mogę pochwalić samego siebie?
A które chciałbyś zmienić, przearanżować?
Każdą płytę można nagrać jeszcze raz. Tylko po co? Wydaliśmy płytę, koniec, kropka. Nie można dać się wpędzić w paranoję. Zawsze można zagrać lepiej, z większym kopem, nagrywać to tysiąc razy, a na sam koniec... ześwirować. Fanom naszej muzyki oświadczam: Staraliśmy się, jak mogliśmy. Dostaliście do rąk taką płytę, na jaką nas było wtedy stać.
Wasze nagrania ukazały się na składance "Rock'n'Shanty". Czy masz na tym krążku jakieś ulubione utwory? Nie licząc tych SMW, rzecz jasna.
"Rock`n`Shanty"? Jest tam parę, naprawdę fajnych kawałków. Uważam, że utwory zagrane przez Morże Być, Matelot i Mordewind brzmią dobrze. Wyróżniłbym jeszcze Ciąg Dalszy Nastąpił z Trójmiasta i to wcale nie dlatego, że ty też jesteś z tamtych stron (śmiech)."Bez trzeciej" to świetny utworek.
W waszych piosenkach słychać ślady gigantów rocka, choćby Iron Maiden, ale po kilkukrotnym przesłuchani pierwszego albumu skłonny jestem nazwać go raczej płytą z gatunku hard 'n' heavy i to z przewagą pierwszego elementu. Wiem, że jako twórcę pewnie niezbyt interesują cię tego typu detale, ale czy jest szansa, że wzmocnicie brzmienie i pójdziecie w bardziej metalowym kierunku?
Zgadza się. Nasze brzmienie to mieszanka hard rocka i heavy metalu. Twierdzisz, że więcej tu hard rocka? Uważam, że to nie jest istotne. Za pół roku może być więcej heavy metalu.
Wzmocnić brzmienie zawsze można, ale na pewno nie tranzystorowym wzmacniaczem. Muszę zainwestować w solidny, lampowy wzmacniacz. Reszta zespołu już ma odpowiednie "zabawki", więc jeśli w końcu kupię sobie ten cholerny wzmacniacz, to brzmienie SMW na tym zyska, a w naszych "szantach" będzie nieco więcej metalu.
Lada dzień ukaże się wasza kolejna płyta, jak jest zatytułowana?
"Królowie mórz".
Jakie to uczucie, ten czas oczekiwania na premierę? Jesteś podniecony czy zmęczony pracą nad tym materiałem?
Jestem przemęczony pracą, nienawidzę tej płyty!!! Słuchałem tych nagrań setki razy i mam zwyczajnie dość. Premiera będzie dla mnie czymś w rodzaju uwolnienia od koszmaru. A za miesiąc lub dwa z radością włożę tę krążek do swojego odtwarzacza, bo tak to działa, już to sprawdzałem: dziś nienawidzisz - jutro kochasz. Jednym słowem czekam na premierę, jak na zbawienie.
Planujecie jakąś imprezę związaną z premierą?
5 grudnia w warszawskim "Gnieździe Piratów" planujemy koncert promujący "Królów mórz". Zaprezentujemy nowe "Intro SMW" i zagramy dwa wypasione sety. W pierwszym secie pokażemy to, co żeśmy nagrali, a w drugim to, co nagraliśmy wcześniej i nagrać jeszcze chcemy. Potem rock'n'rollowa balanga. Wiesz, dziewczyny, wytrawne wino, "ą", "ę", pełna kulturka (śmiech)...
Natomiast 12 grudnia przedstawimy naszą nową płytę środowisku metalowemu. Zagramy koncert w warszawskiej "Progresji". Będzie się działo: Turbo też będzie promować swój nowy album. Zapowiada się bosko... Przepraszam, piekielnie fajnie (śmiech).
Od jakiegoś czasu krążą też słuchy o planach związanych z płytą koncertową. Czy to prawda, że takie wydawnictwo ma się ukazać?
Płytę "SMW LIVE" wydamy w dniu naszych szóstych urodzin, czyli pod koniec maja 2010 roku. Materiał jest nagrany, okładka jest już gotowa. Od stycznia zabieramy się za miksowanie.
Co znajdziemy na tym krążku?
Na płycie znajdą się utwory z pierwszej i drugiej płyty oraz być może jakaś niespodzianka, może kilka niespodzianek? Na tym albumie chciałbym dość wyraźnie wyeksponować publiczność. W końcu Ona również współtworzyła ten materiał. Przy okazji: dzięki Wam, kochani!
Zabawmy się w taką zgadywankę. Przedstawię ci kilka projektów, a ty odpowiedz jak byś zareagował na takie propozycje, czy wyobrażasz sobie w ogóle takie sytuacje? O.K.?
Jasne.
Jerzy Rogacki informuje Cię, że chciałby zrobić koncert rocka marynistycznego unplugged na łódzkim "Kubryku", a was widziałby w roli headlinera. Jeżeli projekt się sprzeda, może wam załatwić podobną formę koncertu na kilku innych festiwalach. Warunki: przesiadacie się na akustyki, Adam zmienia bas na fretless lub bas akustyczny, a Arek zamienia perkusję na kongi, bongosy i bodhran.
Myślę o nagraniu z SMW płyty "Bez prądu", bo przekonałem się, że utwory Strefy brzmią świetnie w akustycznym wydaniu. Odpowiadam: "Jurku, dzwoń!!!". Myślę, że za rok będziemy gotowi do takiego "eksperymentu". Błagam, tylko bez załatwiania koncertów! Sam sobie wszystko załatwię (śmiech).
Ktoś przynosi ci teczkę tekstów z mocnymi, niepodkolorowanymi tekstami kilku nieznanych jeszcze u nas szant oraz nowe przekłady kilku już znanych. Do tego materiał muzyczny z oryginalnymi wykonaniami. Jest propozycja, żebyście zrobili to na rockowo, na dodatek w tajemnicy, żeby wystartować z kompletnym projektem.
Ciekawy pomysł! Ortodoksi by zwariowali!!! (śmiech). Nie odpowiem za cały zespół, ale ja ze swojej strony pochyliłbym się nad takim projektem.
Wieczorową porą odwiedza cię brunet. Mówi, że lubi mocne granie a sam ostro wycina na szkockich dudach. Chce przyjść na próbę i spróbować z wami zagrać. Wchodzisz w to?
Czemu nie? Znasz kogoś takiego? Dawaj go! Już od dawna myślę o urozmaiceniu naszego brzmienia. Dudy? Jak najbardziej! Kurka wodna, jak AC/DC! (śmiech)...
Bardzo ci dziękuję za odpowiedzi, na koniec poproszę o tradycyjne orędzie do Szantymaniaków.
Szantymaniacy! Przede wszystkim życzę Wam tego, aby w Waszych sercach kwitła Miłość i Życzliwość. Zbliżają się Święta... Niech Bóg będzie z Wami. Amen.
Foto: Tomasz Goliński - www.szanty.tomaszg.pl
Zobacz także
W naszym archiwum
Informację wprowadził(a): Rafał "Taclem" Chojnacki - godz. 12:38, 27 listopad 2009, wyświetlono: 7928 razy
Paweł 'Synchro' Jędrzejko |
wysłano: 13:29,30 listopad 2009
Grzywka, Ty wiesz... Jednym z przyjemniejszych momentów w moim życiu było zaprzyjaźnienie się z Tobą i Twoją ekipą: od samego początku jakoś zupełnie harmonijnie odbieram fakt, że Bananki są a cappella a Strefa jest metalowa, bo sfera tego co wspólne jest tak duża, że znacznie wykracza poza samą muzykę! Trzymam kciuki za wszystkie Twoje projekty - i czekam z utęsknieniem na moment, kiedy wreszcie będziemy mogli razem usiąść i nigdzie się nie śpieszyć!
Uściski,
Paweł Jędrzejko
|
Odpowiedz na ten komentarz |