Artykuły
Muzyka jest jedna - rozmowa z Rafałem Zielińskim i Renatą Łatacz (F.A.N.T.)
Wywiady
F.A.N.T. to nowa nazwa na scenie folkowo-żeglarskiej. Wrocławski zespół tworzą muzycy znani z żeglarskiej sceny (m.in. Orkiestra Samanta, Znienacka Project), ale też obracający się dotychczas w odmiennych kręgach muzycznych.
Spytam wprost - dlaczego F.A.N.T., a nie nadal Orkiestra Samanta?
Rafał Zieliński: Czasem ludziom jest nie po drodze, to chyba starczy za odpowiedź. A skupiając się na muzyce, bo to jest podstawa tego wszystkiego, to słychać, że to co tu gramy nie pasowało do Samanty. Takie sytuacje w muzyce są normalne i kończąc temat zacytujmy klasykę: dla wszystkich starczy miejsca...
Spytam o repertuar. Odniosłem wrażenie, że jest bardzo zróżnicowany: gracie np. polską wersję standardu irlandzkiego, jeden utwór przypomina mi legendarny już zespół Szela, z kolei parę innych z powodzeniem mogłoby się znaleźć w repertuarze... Piaska.
Rafał: Jesteśmy różni: mamy korzenie popowe, rockowe, folkowe, jest kolega grający na co dzień muzykę klasyczną. To się miesza i nie zakładamy sobie kagańca stylistycznego. Przykład tego to nasze podejście do folku: śpiewamy polskie teksty ludowe, w piosenkach przewijają się tradycyjne instrumentalne części, ale melodie pod słowa są zupełnie nowe, nasze.
A kto u was pisze utwory autorskie?
Rafał: Melodie tworzymy wszyscy do gotowego tekstu. To najczęściej kawałki żeglarskie, które pisałem do szuflady i wyciągnąłem teraz bo pasują do profilu tego zespołu, który gra też współczesną muzykę żeglarską.
Pytanie do menedżera. Zespół debiutuje - jaki masz pomysł na markę F.A.N.T.? Festiwale szantowe, folkowe? A może zamierzacie jeździć na konkursy?
Renata Łatacz: Wybraliśmy dwie drogi - folkową i piosenkę żeglarską. Chcielibyśmy od razu uściślić kwestię naszych żeglarskich piosenek: nie wykonujemy szanty klasycznej, a to, o co opisujemy śpiewając o żaglach, to są nasze przeżycia, przygody z rejsów, wspomnienia. Teksty są luźne, łatwe i przyjemne, nie mają nic wspólnego z pracą na dawnych okrętach.
Co do planów, to zamierzamy grać zarówno na festiwalach piosenki żeglarskiej, jak i folkowych. Chcemy pokazać się na zachodzie Europy, zwłaszcza na imprezach folkowych, gdzie ludowe granie albo granie inspirowane folklorem jest dobrze przyjmowane. Dlatego sięgamy po słowiańskie klimaty - żeby to tam zawieźć.
Jeśli chodzi o konkursy - braliśmy udział w Maratonie Szantowym w Sztynorcie, gdzie zajęliśmy II miejsce, Zostaliśmy zaproszeni do przeglądu konkursowego Shanties. Myślę że to wszystko w tym temacie. Chcemy grać, tworzymy własny materiał, który chcemy jak najczęściej pokazywać. Nasze doświadczenie podpowiada nam, że konkursy nie są jedyną drogą, żeby to robić.
Poprosiłbym o przedstawienie składu zespołu, nie wszyscy z was są bowiem znani z działalności na scenie żeglarskiej...
Renata: Zielaka wszyscy kojarzą z Orkiestry Samanta, poza tym to muzykant, dziennikarz i etnolog od dawna ocierający się o muzykę folkową... Od kiedy ty właściwie grasz?
Rafał: Pierwszy raz na scenie festiwalu folkowego stanąłem w... 1993 roku, to była chyba Fiesta Andyjska w Ząbkowicach Śląskich.
Renata: Perkusista Radek Jędraś jest absolwentem Akademii Muzycznej, gra w filharmonii, gra z Rubikiem, gra w składach flamenco, grał w Samancie i gra z nami teraz. Kornik jest młodym basistą, w sumie zaczynał od Samanty, obecnie studiuje jazz...
Rafał: ...ale jest fanem muzyki elektronicznej, dostaję od niego linki z np. drum'n'bassem, jungle... To, co gra w zespole F.A.N.T krzyżuje się z tym, czego słucha i efekt bywa zaskakujący.
Renata: Maciek, nasz główny wokalista i gitarzysta, wywodzi się z nurtu rockowego i bluesowego, gra w wielu wrocławskich składach. A gdybyś chciał reaktywować Beatlesów, to możesz go brać w ciemno - zna każdą ich piosenkę na pamięć. Z kolei Gosia jest skrzypaczką, która ma niemałe doświadczenie w zespołach folklorystycznych: jej ojciec prowadzi jeden z takich składów w Bierutowie i ona tam od najmłodszych lat zasuwała na skrzypcach jakieś oberki, kujawiaki. Bardzo dobrze czuje te rzeczy, wnosi też sporo materiału do zespołu - grzebie w archiwach ojca i przynosi melodyjki, które gdzieś tam staramy się wplatać w nasze piosenki.
Rafał: To grupa, która jest widoczna na scenie, ale jest jeszcze Renata, która nas jakoś ogarnia i którą znają chyba wszyscy, którzy się przewinęli przez festiwal Szanty we Wrocławiu.
Renata: ...która się pochwali, że z wykształcenia też jest muzykiem!
Rafał: Tak, pitoli na wiolonczeli (śmiech). Jest jeszcze siódmy, cichy członek zespołu, czyli akustyk Pacman, który poświęca nam bardzo dużo czasu.
Renata: Z Pacmanem związaliśmy się od naszego pierwszego koncertu i chcemy, żeby tak zostało - chcemy mieć własnego akustyka, który zna nas, każdy sprzęt i na którego zawsze możemy liczyć.
Jakie koncerty zagraliście do tej pory i jakie macie plany na przyszłość?
Renata: Zagraliśmy koncert premierowy w Łykendzie w grudniu, w styczniu również w Łykendzie na WOŚP oraz na przeglądzie konkursowym Shanties. Graliśmy też na Porcie Pieśni Pracy w Tychach. Mamy zabukowanych kilka koncertów klubowych, na Szantach we Wrocławiu zagramy w jednym z dużych koncertów koncertach głównych, pokażemy się też w klubie festiwalowym. Później będziemy np. grać w Sztynorcie w lipcu... Ktoś może odbierać nas jako doświadczonych muzyków, ale tak naprawdę zaczynamy od zera. Mamy tego świadomość i nasze plany koncertowe można ująć w skrócie: gralibyśmy wszędzie, gdzie tylko by się dało.
Rafał: Jeszcze coś o repertuarze: gramy też utwory, które gdzieś tam nam powpadały do uszu, czyli - wiem, że to słowo nie jest lubiane w środowisku żeglarskim - covery. Są to rzeczy folk-rockowe, zawsze z naszym wkładem w aranżację czy tekst. Naszym marzeniem jest zagrać pełnowymiarowy koncert żeglarski i pełnowymiarowy koncert folkowy, a najlepiej gdybyśmy mieszali te rzeczy. Mamy trudną formułę do wypracowania, ale staramy się żeby to „miało ręce i nogi”.
Czyli można o was powiedzieć, że jesteście zespołem eklektycznym?
Rafał: Fajne słowo. Na początku nie założyliśmy sobie, co będziemy grali. Zaczęło się od folku, potem pojawiły się teksty żeglarskie, potem covery... Muzyka jest jedna, chcemy się nią bawić.
Renata: Folk to dla nas była nowość, ale też nie chcieliśmy rezygnować z tego, co w jakimś stopniu mieliśmy wypracowane na scenie żeglarskiej, szczególnie, że piosenki były w szufladzie.
Rafał: Część z nich została poprawiona, duża część przepisana na nowo i teraz mówimy o sobie zespół folkowo-żeglarski i nie widzimy w tym nic złego: te środowiska są blisko siebie, na scenie żeglarskiej pojawiają się zespoły folkowe i jest to dobre według mnie. Zresztą nazwy to rzecz umowna, bo tak naprawdę przy naszym podejściu do muzyki to nie do końca wiemy, jak jak będzie brzmiała następna godzina naszego materiału.
Informację wprowadził(a): Michał Nowak - godz. 17:15, 2 marzec 2012, wyświetlono: 7277 razy