Szantymaniak poleca:

Jesteś tutaj

Artykuły

Na współczesnych żaglowcach ciągnie się liny bez akompaniamentu

Wywiady

 

Kochani szantymaniacy. Kilkanaście dni temu miałem przyjemność spotkać się z człowiekiem, który jako jedyny do tej pory Polak dwukrotnie samotnie opłynął świat. Był też pomysłodawcą doskonale do tej pory funkcjonującej "Szkoły Pod Żaglami", ze swoim

...

 

Kochani szantymaniacy. Kilkanaście dni temu miałem przyjemność spotkać się z człowiekiem, który jako jedyny do tej pory Polak dwukrotnie samotnie opłynął świat. Był też pomysłodawcą doskonale do tej pory funkcjonującej "Szkoły Pod Żaglami", ze swoim przyjacielem rozpoczął budowę "Fryderyka Chopina" ...

W specjalnym wywiadzie dla Szantymaniaka Kapitan Krzysztof Baranowski opowiada o swoich doświadczeniach z muzyką, a w szczególności z szantami.

 

Wiemy jak Pan został kapitanem (nie lubi Pan gotować), ale jak Pan został żeglarzem?
 

Mieszkałem na ulicy Wybrzeże.... i była to ulica nad brzegiem Odry. Do szkoły podstawowej chodziłem tym brzegiem w jedną stronę, a do średniej w drugą. Widziałem żaglówki pływające po rzece. A potem z dziadkiem pływaliśmy po tejże Odrze i musieliśmy machać wiosłami, a tamci na żaglówkach nic nie robili i pływali od nas szybciej. Pozazdrościłem im i poszedłem zapisać się do klubu. Przy pierwszym podejściu mnie wyrzucili, bo byłem za młody, ale gdy przyszła zima i klub szukał ludzi do remontu łodzi, wiek im już nie przeszkadzał. Miałem 15 lat i w klubie AZS Wrocław znalazłem drugi dom.


Obserwował Pan załogę z pozycji kucharza - a ten zawsze ma wiele ciekawych spostrzeżeń. Czy zauważył Pan, aby w kambuzie pojawiała się muzyka? Czy po wspólnej kolacji załoga sobie podśpiewywała?


Muzyka towarzyszy mi we wszystkich rejsach, a dawniej i pomiędzy rejsami. Kiedy jechałem na narty brałem ze sobą gitarę i nie martwiłem się o utrzymanie.

 

Czy śpiewanie było wynikiem rzeczywistej potrzeby śpiewania pieśni pracy, czy były to normalne "lądowe piosenki", a śpiewanie nie było zupełnie związane z wykonywaną pracą i tematyką morską?

 


Wtedy nie śpiewało się szant. Śpiewało się ogólnie znane piosenki, głównie o tematyce żeglarskiej. Nie nazywaliśmy ich szantami, ta moda na ponowne śpiewanie klasycznej pieśni morskiej przyszła znacznie później.


 

Okres przygotowań do OSTAR 1972 to cykl regat przygotowawczych. Współzawodniczenie na różnych akwenach z innymi załogami, wspólne spędzanie czasu w portowych pubach. Czy podczas tych spotkań śpiewano szanty? Czy pojawiał się może jakiś stary marynarz, który cicho nucił o swoim życiu na pokładzie, a cała knajpa cichła i wsłuchiwała się w jego historie?


Krzysztof Jaworski śpiewał "Zaczarowana była Johna gitara" i wszyscy
cichli...

 

Samotne regaty tranatlantyckie to Pana wielki sukces. Test twardości mięśni, odporności psychicznej i determinacji. Czy śpiewanie podczas tego rejsu było dla Pana istotne, jeśli tak, to jaki wpływ wywierało to na Pana samopoczucie, czy psychikę?


W czasie regat, które dla mnie trwały miesiąc nie myślałem o śpiewaniu. Za to później - w samotnym rejsie dookoła świata nuciłem często i chętnie. Kończąc pierwszy etap w Kapsztadzie (66 dni w morzu) ułożyłem swoją piosenkę pt. "30 tysięcy mil". Przesłałem ją do ówczesnego miesięcznika "Morze", które ją opublikowało. Ktoś skomentował publicznie, że to "częstochowskie rymy".


Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje i edukuje. Jaki wpływ miała muzyka na Pańskie dzieci podczas rodzinnego rejsu? Jak dużą część programu edukacyjnego stanowiła ona w "Domu Pod Żaglami"

 


Jest taka piosenka "mój fok on ma trzy rogi, trzy rogi ma mój fok, bo gdyby nie te rogi to nie byłby mój fok". Skutkuje dobrze  na chorobę morską. Od  tego zacząłem edukację dzieci.

 

"Pogoria" i "Szkoła pod Żaglami". Międzynarodowa obsada załogi, bandera ONZ. Jak na prawdziwym żaglowcu 200 lat temu. Jaka rolę w komunikacji międzyludzkiej stanowiła pieśń pracy?


We wszystkich szkołach mieliśmy nauczycieli muzyki, koncerty i występy uczniów, biesiady, uroczystości. Niektórzy układali swoje piosenki. Było dużo różnej muzyki.


"Międzynarodowa Szkoła pod Żaglami" działająca na pokładzie "Fryderyka Chopina" ok kilkunastu lat pływa, już w systemie "Szkoły pod żaglami". Czy uczycie młodych ludzi tego, czym była szanta, kim był szantymen?


 

Nie nauczamy szant ani nie mamy szantymena. To zjawisko historyczne, czasem się je inscenizuje, ale na współczesnych żaglowcach ciągnie się liny bez akompaniamentu.


 

 

Gdyby miał Pan podsumować swoje dotychczasowe żeglarskie życie i wpływ na niego muzyki a w szczególności szant?


Muzyka tak, szanty nie. Szanty odeszły w historię i powróciły z niebytu, kiedy dostęp do wielkiego żeglarstwa był ograniczony (stan wojenny, klauzule na pływania morskie itp.). Do dziś trwają i zyskują ogromną popularność, ale funkcjonują jakby z boku żeglarstwa. Miło słucha się szant i czasem śpiewa, ale szkoda, że większość śpiewających np. szantę fałową nigdy nie próbuje stanąć na pokładzie żaglowca i dotknąć ręką fałów. A dziś jak nigdy przedtem dostęp do żaglowców jest swobodny. Natomiast bez muzyki i śpiewania nie wyobrażam sobie uprawiania żeglarstwa i muzyka ta była ze mną przez wszystkie lata pływania.


 

Rozmawiał

Bartosz "Bongos" Konopka

 

W artykule wykorzystałem za zgodą Pana Krzysztofa zdjęcia z jego strony internetowej www.krzysztofbaranowski.pl

 

Informację wprowadził(a): Bartosz "Bongos" Konopka - godz. 21:13, 14 maj 2006, wyświetlono: 830 razy

Jay

wysłano: 21:52,14 maj 2006

...gwoli wstępu do komentarzy (później pokomentuję całość serioznie) - ja tylko chciałam zauważyć, że numer notki bardzo ciekawy jest ;-)
Odpowiedz na ten komentarz
Dziadek Władek

wysłano: 10:8,15 maj 2006

"Ta moda przyszła znacznie później...."; "Nie nauczamy szant ani nie mamy szantymena. To zjawisko historyczne" Może więc warto sięgnąć do historii? Może z "mody" zrobić zupełnie coś innego? Może w końcu szanty nie powinny być tylko "modą"? Kto ma je propagować jak nie tacy ludzie jak kapitan Baranowski? Ciekaw jestem, co powiedział by o szantach kapitan Teliga.... "Muzyka tak, szanty nie" NIEMOŻLIWE:-( NIE WIERZĘ, ŻE SŁYSZĘ TO Z UST KAPITANA KRZYSZTOFA BARANOWSKIEGO... "funkcjonują jakby z boku żeglarstwa"... Więc najwyższy czas, by funkcjonowały - RAZEM... Jak w szantach - RAZEM!! "ułożyłem swoją piosenkę pt. "30 tysięcy mil". Przesłałem ją do ówczesnego miesięcznika "Morze", które ja opublikowało. Ktoś skomentował publicznie, że to "częstochowskie rymy". Czyżby to zadecydowało o określeniu potrzeby szant, ich spiewania jako o modzie? Urażona ambicja? Panie Kapitanie - po prostu ułożyć jeszcze jedną, i jeszcze, i jeszcze... Niekoniecznie tą "klasycznę szantę".. Choćby - dla siebie... Przeciez żeglarze się tak łatwo nie poddaą... Smutny ten wywiad - o "modzie".... Serdecznie pozdrawiam tych, którzy śpiewają nie tylko z potrzeby bycia modnymi. Którzy spiewają - i słuchają....
Odpowiedz na ten komentarz
Elik

wysłano: 6:22,17 maj 2006

"Łoskot maszyn i miarowy tłoków takt, zagłuszają prawdę, że maszynom duszy brak..." "Szantymen ,och szantymen ! W jakiej dziś koi śpi szantymen ? Na psy zejdzie cały ten świat , kiedy już nie zaśpiewa nikt jak szantymen !" i tyle!
Odpowiedz na ten komentarz
Copyright © 2004-2010 SZANTYMANIAK.PL. Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.
Technologia: strony internetowe INVINI