Szantymaniak poleca:

Jesteś tutaj

Artykuły

PORT Częstochowa

Relacje

Tawerna PORT znowu tętni życiem.

 

Miałem okazję się o tym przekonać, gdy byłem w niej 21 stycznia br. na koncercie Mechaników Shanty.

Do napisania tych kilku słów zmobilizował mnie m.in. artykuł o nowym muzycznym klubie we Wrocławiu, a

...

Tawerna PORT znowu tętni życiem.

 

Miałem okazję się o tym przekonać, gdy byłem w niej 21 stycznia br. na koncercie Mechaników Shanty.

Do napisania tych kilku słów zmobilizował mnie m.in. artykuł o nowym muzycznym klubie we Wrocławiu, a także artykuł Kamila o odradzającym się z popiołów (mam nadzieję) pubie w Bytomiu. Doszedłem do wniosku, że warto napisać o jedynej tawernie w Częstochowie, tym bardziej, że takich miejsc w ogóle nie jest zbyt wiele, szczególnie zaś na Śląsku i w Zagłębiu, gdzie mieszkam.

 

Co prawda do Częstochowy mam kawałek (ok. 70 km), ale na imprezy takie jak ta, warto się wybrać. Zresztą, to nie pierwszy koncert w tym przybytku żeglarzy, na którym byłem. W grudniu grali tu Poszedłem na dziób oraz Drake. Z kolei 12 lutego zagości w Porcie tyski Leje na pokład.

 

Z tego co wiem, obecni włodarze Tawerny: Michał i Marcin, (nie tylko żeglarze, ale i szantymaniacy) stają na głowie, aby jak najczęściej serwować znane i mniej znane kapele szantowe i folkowe. Na Port warto spojrzeć także z innej strony.

Socjolodzy i ekonomiści (czyli Michał i Marcin) zadbali o prawdziwy klimat starego żaglowca, którym wydaje się być to miejsce. Jeśli chodzi o taki właśnie wystrój, to nie brak tu fotografii z rejsów, obrazów, map i modeli jachtów, czy masy innych morskich gadżetów.

Moim zdaniem częstochowską tawernę spokojnie można porównać pod tym względem do Starego Portu w Krakowie czy Cutty Sark w Szczecinie. A może jest nawet sympatyczniej ? Przyjedźcie i oceńcie sami.

 

Co do samego koncertu, to chyba wiadomo, że przy takich wodzirejach nie mogło być źle. Na pierwszy ogień poszły stare przeboje tj. Sześć błota stóp, Paddy works on the railway, Molly Maquaiers, Green Horn czy Herzegen Cecill, które poderwały bywalców tawerny oraz wszystkich miłośników szant. Jak to miło gdy zwrotki śpiewa autor, a publika nie pozwala mu samodzielnie zaśpiewać refrenu...

 

Później chwila przerwy i wszyscy mogli posłuchać czegoś nowego, co być może niedługo będzie dane usłyszeć także szerszej publiczności (niestety tytułu nie zapamiętałem z uwagi na późną porę i .... dobrą zabawę).

 

Nie muszę chyba dodawać, że impreza od samego początku tj. od ok. 20.00 do 1 rano (a może i dłużej, ale ja już nie dotrwałem) była wyjątkowo udana. Wymyślane przez Szkota konkursy typu: podaj tytuł szanty związanej z koleją żelazną czy jego dowcipy nie pozwalały nikomu odpocząć od słuchania (zresztą chyba nikt takiego zamiaru nie miał). Nawet moja żona się bawiła (mimo, że przy mineralnej), a to już coś znaczy.

 

Na koniec:

Proszę o więcej tawern w tym kraju, a przede wszystkim na Śląsku.

 

Jacek Pytel

Informację wprowadził(a): Kamil "KAMiL" Piotrowski - godz. 21:13, 9 luty 2005, wyświetlono: 1964 razy

gośc

wysłano: 11:7,12 luty 2005

To prawda fajny lokal tylko strasznie mały wejdzie pare osób i jest straszny ścisk to chyba jedyna wada. Fajnie że właściciele zaczeli coś robić bo w pewnym momencie zapomnieli już co to są szanty i można było tylko posłuchać rocka z płyty. Ja polecam odradza się wreszcie Częstochowska Tawerna szantowa.
Odpowiedz na ten komentarz
Jacek Pytel

wysłano: 10:20,13 luty 2005

o tej wadzie (niewielkich gabarytach) , bo własciciele pozbyli się jej poprzez "wyjście na przedpokój". Przynajmniej na koncercie Mechaników. Spowodowało to efekt, że "scena" (podwyższenie za kołem sterowym) znalazło sie niemal na środku.
Odpowiedz na ten komentarz
aaa

wysłano: 20:22,31 sierpień 2008

aaa
Odpowiedz na ten komentarz
Copyright © 2004-2010 SZANTYMANIAK.PL. Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.
Technologia: strony internetowe INVINI