Artykuły
U Wojtusia z popielnika iskiereczka płonie!!!! :-)))
Reportaże
...bajka będzie długa!!!!
...bajka będzie długa!!!!
Na grupie dyskusyjnej pl.rec.zeglarstwo.szanty pojawiła się informacja zamieszczona przez Marka Górskiego z Zapiecka na temat sytuacji Wojtusia Iłowskiego czyli naszego szantowego synka :-) a konkretnie Waldka "Degenera" Iłowskiego z zespołu Mietek Folk. Niemal całe środowisko szantowe powstało i ruszyło do boju po tym jak Janusz "Yasieq" Olszówka ogłosił, że szantowe dziecko jest w potrzebie. Niemal wszysktie zespoły w Polsce włączyły się do akcji dając dziesiątki charytatywnych koncertów, z których dochód był przeznaczony na przeszczep szpiku i dalsze leczenie Wojtusia. Wiele zespołów i organizacji na swoich stronach zawiesiło banner promujący akcję, dzieki czemu wielu z Was - Szantymaniaków-Czytelników wpłacało pieniądze na konto Wojtusia... Warto było ! :-) Jak się okazało stan zdrowia dziecka uległ znacznej poprawił, a rodzice Wojtusia postanowili przekazać wiekszość pieniędzy, które im zostały - na konto fundacji Gajusz dzięki temu środki będą mogły ratować inne cierpiące z powodu chorób nowotworowych dzieci. Myśle, że to niezwykle wzruszająca chwila dla wszyskich, którzy włączyli się do akcji bo...choc kazdy wiedział, że może być różnie, to jednak wierzył, że musi się udać i UDAŁO SIĘ! :-) Pozdrawiam wszystkich Szantymenów i Szantymaniaków - wszyscy pokazaliśmy, że jesteśmy jedną bracią i gdy razem walczymy nic nam się nie stanie :-)
Sssciskam
YenJCo
Informacja otrzymana od Rodziców Wojtusia:
14 kwietnia Wojtek miał piąte urodziny, a 13 maja minął rok od przeszczepu.
Wygląda na to, że wreszcie wychodzimy na prostą. Grudzień, styczeń,luty i marzec były bardzo męczące. Jeżeli nie leżelismy na odziale obłożeni silnymi antybiotykami to i tak przyjeżdzalismy przynajmniej trzy, cztery razy w tygodniu na badania kontrolne. Kiedy cieszylismy się z poprawy jednych parametrów za chwilę spadały inne. Do tego doszedł bardzo bliski kontakt z ospą (obaj nasi starsi chłopcy zachorowali) i istniało duże ryzyko, że Wojti też zachoruje. Dużym problem było utrzymanie odpowiedniego poziomu hemoglobiny. Od dwóch miesięcy Wojtek nie złapał żadnej infekcji, nawet we Wrocławiu, skąd niestety zawsze coś przywozilismy. Jelita zaczęły poprawnie pracować i ku wielkiej radości naszego synka powoli wracamy do normalnego odżywiania.
Przy ostatniej wizycie we Wrocławiu lekarze odstawili Wojtkowi większość leków, w tym najważniejszy - Cyklosporynę. Ustąpił niepokojący kaszel, który był na szczęście natury alergicznej, a nie jak się obawiano, wynikiem grafta płuc. Wyniki po niepokojącym spadku spowodowanym zmianą grupy krwi unormowały się i są coraz lepsze. Szpik pracuje bez zarzutu jak u zdrowego dziecka, nie ma śladów białaczki, choć dwa razy było podejrzenie wznowy. Na szczęście punkcje szpiku tego nie potwierdziły.
Zajęlismy się więc tymi problemami zdrowotnymi Wojtka, na które do tej pory nie było czasu. Zrobilismy szereg badań w celu znalezienia przyczyny utykania Wojtka i problemów z chodzeniem. Dostalismy skierowanie do bardzo dobrego ortopedy i ku naszej uldze wykluczył jałową martwicę kości i osteoporozę. W najblizszym czasie czekają nas badania endokrynologiczne, wizyta u psychologa i sprawdzenie serca, w którym wykryto pewne nieprawidłowosci będące prawdopodobnie skutkiem ubocznym leczenia podstawowego.
W zwiazku z tym, że stan Wojtka uległ bardzo dużej poprawie i jego leczenie nie wymaga już tak dużych nakładów finansowych przekazaliśmy część zebranych pieniędzy na konto fundacji Gajusz, która tak serdecznie i - co ważniejsze - skutecznie nam pomagała. Na subkoncie Wojtka pozostawiliśmy kwotę 20 000 PLN na tzw. "czarną godzinę", mając nadzieję, że tę sumę też za jakiś czas będziemy mogli oddać na ratowanie innych dzieci.
Przez cały dotychczasowy okres leczenia spotykaliśmy rodziców, którzy korzystali z pomocy innych fundacji czy stowarzyszeń i mało kto mógł powiedzieć tyle dobrego o współpracy z nimi, a zdarzały się i takie, które po zebraniu pieniędzy nie przekazywały ich na leczenie dziecka na które zbierano.
Szczególnie bardzo zaimponowało nam, że Fundacja Gajusz nie ogranicza się do pomocy w postaci udostępniania konta, ale wspiera i pomaga poprzez pomoc psychologów i wolontariuszy. Do dzieciaków w szpitalu przychodzi ukochana przez wszystkie Ciocia Jagoda i młodzież, która zupełnie bezinteresownie poświęca swój czas tak jak ukochana przez Wojtusia Ewa Toporska dla niego Ewa od Wilków (nigdy nie chciał jej wypuścić i trzeba było mu tlumaczyc, że Ewa mieszka pod lasem i jak będzie wracała po ciemku to napadną ją wilki).

W swojej serdeczności Tisa bez konsultacji z nami zamieściła na samochodzie nazwy sponsorów pojazdu i m.in. podziękowania dla nas jako rodziców Wojtka Iłowskiego, a to przecież wielu naszym przyjaciołom i ludziom zupełnie dla nas obcym należą się te podziękowania tak więc składamy je w imieniu tych wszystkich dzieci, którym Fundacja pomaga.
Reszta kwoty została wydana na nierefundowane przez ministerstwo leki. Te leki są bardzo często jedynym ratunkiem dla chorych dzieciaków. O tym nie mówi sie wiele w prasie, telewizji i innych mediach, ale duży procent przegrywa swoją walkę o życie.
Ogromne podziękowania dla twórcy strony Wojtka naszego Przyjaciela Marka Górskiego "Górmena" za wszystko Dzięki Ci Marku!!! (a zwłaszcza za cierpliwość)
Dorota i Waldek Iłowscy
Rodzice Wojtusia
Informacje zaczerpnięto ze strony Wojtusia http://wojtus.zapiecek.art.pl/
Informację wprowadził(a): Maciej "YenJCo" Jędrzejko - godz. 9:34, 18 czerwiec 2005, wyświetlono: 5515 razy
Bongos |
wysłano: 10:5,18 czerwiec 2005
Dobrze że wszystko dobrze się skończyło. Szkoda że nie możemy powiedzieć o tym wszystkim tym którzy wsparli fiansowo i duchowo nasze działania. Jeśli kogos pamietacie lub sobie przypominacie przekażcie tą radosną wiadomość dalej. Zawsze warto pomagać !!!!
|
Odpowiedz na ten komentarz |
Michał"Mroza"Mrozik |
wysłano: 8:44,20 czerwiec 2005
No i o to chodzi!
|
Odpowiedz na ten komentarz |