Artykuły
Żeglarskie śpiewy w muzeum Fiedlera (IV "Szanta Maria" w Puszczykowie, 6 czerwca 2008 r.)
Relacje
Jakie są Wasze pierwsze skojarzenia związane z hasłem "festiwal szantowy"? Zapewne dość oczywiste: "Shanties", "Szanty we Wrocławiu", "Kubryk", "Port Pieśni Pracy". Niektórzy na pewno wymienią również imprezy bardziej lokalne ("Bezan", "Szantki", "Złoty Sekstans") albo też młodsze
...Jakie są Wasze pierwsze skojarzenia związane z hasłem "festiwal szantowy"? Zapewne dość oczywiste: "Shanties", "Szanty we Wrocławiu", "Kubryk", "Port Pieśni Pracy". Niektórzy na pewno wymienią również imprezy bardziej lokalne ("Bezan", "Szantki", "Złoty Sekstans") albo też młodsze ("Szanta Claus Festiwal", "Szanty nad Brdą", "Green Horn"). Festiwali i koncertów szantowych w naszym kraju jest bardzo dużo i przybierają one właściwie wszelkie możliwe rozmiary: od wielotysięcznych masowych imprez po kameralne spotkania z publicznością nie przekraczającą setki ludzi.
Na pewno niewielu z Was słyszało o Festiwalu Piosenki Żeglarskiej "Szuwarowe Szanty". W dniu wczorajszym zorganizowano go już po raz piąty, a całe wydarzenie miało miejsce w miejscowości... Samociążek. W programie znalazły się między innymi... wspólne śpiewy przy ognisku, a także koncert jednego zaledwie zespołu - Własny Port.
Podobnych imprez istnieje w kraju zapewne dużo więcej. Jeszcze kilkanaście lat temu pewnie byśmy o nich w ogóle nie usłyszeli. Internet jednak robi swoje i dziś każda, nawet najmniejsza, impreza ma szansę promować się w bardzo prosty sposób (nierzadko jednak z szansy tej nie chcą skorzystać nawet całkiem spore festiwale).
Pod statkiem Kolumba
Powiatowy Przegląd Piosenki Szantowej "Szanta Maria" należy właśnie do tej kategorii imprez. Tym, co zdecydowanie go wyróżnia, jest wyjątkowa lokalizacja. Otóż odbywa się on corocznie w Ogrodzie Kultur i Tolerancji przy Muzeum - Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera w Puszczykowie. Niespełna miesiąc temu po czteroletniej budowie uroczyście "zwodowano" w nim replikę karaki "Santa Maria", flagowego żaglowca pierwszej wyprawy Krzysztofa Kolumba. W uroczystości wziął nawet udział Cristobal Colon, książę de Veragua, potomek w linii prostej słynnego odkrywcy. Niestety, po kilku dniach nieznani sprawcy ukradli ze statku dzwon okrętowy...
Replika legendarnego żaglowca w skali 1:1 robi naprawdę spore wrażenie. Przemierzając wielkopolską krainę na pewno warto ją zobaczyć.
Amatorskie "szanty"
Wróćmy jednak do samej imprezy. Na początek - zupełne zaskoczenie. Otóż gospodarz, pan Arkady Radosław Fiedler, syn autora "Dywizjonu 303" i poseł na sejm RP, przyjął swych gości w iście królewski sposób. Stoły uginały się od ciastek i wafli, zupełnie za darmo były kawa, herbata, soki, woda mineralna. Do samego końca niczego nie zabrakło!
"Przegląd" nie był konkursem. Chodziło po prostu o zaprezentowanie się przed mikrofonami ludzi, którzy śpiewanie traktują zupełnie amatorsko. W rolę konferansjera wcielił się sam gospodarz, wyczerpująco informując o kolejnych "podmiotach wykonawczych".
Nie ma co ukrywać, że w cieniu "Santa Marii" widziałem i słyszałem rzeczy raczej na większych scenach szantowych niespotykane. Śpiewanie z półplaybacku, śpiewanie z kartki, keyboard, dość "swobodne" aranżacje, wreszcie ani jednej szanty. Dominowały raczej utwory popularne: "Żeglujże żeglarzu", "10 w skali Beauforta", także "Bałtyckie morze", "Pożegnanie Liverpoolu" i inne "evergreeny".Zdecydowanie wyróżniał się zespół Po Trzecie - jedyny chyba śpiewający utwo
ry żeglarskie częściej niż raz do roku. Nieźle wykonane "Belfast" i "Port Amsterdam" oraz dwie ciekawe ballady całkiem dobrze wróżą na przyszłość - trójka chłopaków z Mosiny spokojnie mogłaby zacząć pokazywać się w konkursach "poważnych" festiwali. Wzruszył mnie również występ zespołu śpiewaczego Józefinki z Długiej Gośliny. Dwaj starsi panowie na skrzypcach i akordeonie, do tego bębenek i grono pań śpiewających m.in. "Żeglarski czardasz" i "Bałtyckie morze" z repertuaru EKT Gdynia oraz "Anioła morza" Orkiestry Dni Naszych. Były też grupy młodzieżowe, rodzinne oraz zespół radnych powiatu poznańskiego, wykonujących "10 w skali Beauforta". Wzniosłych wrażeń artystycznych za wiele nie było, ale uśmiech na twarzach widzów gościł przez cały czas. I chyba o to w takich wydarzeniach chodzi.
Sailor wskazuje drogę
Puszczykowską imprezę zawsze kończy występ "zespołu profesjonalnego". Z nieodległego Poznania po raz drugi przyjechała grupa Sailor (w 2006 i 2007 r. grał Mohadick). "Gwóźdź programu" nie zapobiegł dość dziwnemu (przynajmniej dla mnie...) faktowi, że przed jego występem imprezę opuściła połowa widzów. Wielu wykonawców przeglądu nie uznało za stosowne zobaczyć, na czym polega nieco "poważniejsze" granie i śpiewanie. Jeden z radnych chciał nawet zobaczyć "pierwszy numer", ale zrezygnował, gdy zorientował się, że "instalowanie się" Sailora potrwa dłuższą chwilę... Tym niemniej kilkadziesiąt osób, które zostało, żywo reagowało na skoczną muzykę poznańskiej formacji. "Tylko cicho", "Titanic", wreszcie na bis przebojowa "Baba ze stali" (ze świetnie brzmiącymi skrzypcami i banjo) nagrodzone zostały długą owacją.
"Szanta Maria" to bardzo ciekawa inicjatywa. Miła atmosfera, serdeczność, gościnność i radość płynąca ze wspólnego śpiewania to jej największe atuty. Choć być może za rok warto by było spróbować zaprosić jeszcze innego "profesjonalnego" wykonawcę (obok Sailora) - z pewnością byłoby ciekawiej. Do rozważenia jest też formuła konkursu. Po czterech latach amatorzy powinni już oswoić się z tremą, być może rywalizacja zmotywowałaby ich do lepszych występów?
Tekst i foto: Michał NOWAK
1.07.2008 poprawiono błąd wskazany przez Leszka Walkowiaka
Informację wprowadził(a): Michał Nowak - godz. 15:52, 8 czerwiec 2008, wyświetlono: 1663 razy
Dziadek Władek |
wysłano: 12:5,9 czerwiec 2008
„"Gwóźdź programu" nie zapobiegł dość dziwnemu (przynajmniej dla mnie...) faktowi, że przed jego występem imprezę opuściła połowa widzów. Wielu wykonawców przeglądu nie uznało za stosowne zobaczyć, na czym polega nieco "poważniejsze" granie i śpiewanie.”
Może po prostu owe darmowe picie i jedzenie już się skończyło:-) – a może zaproszony już któryś raz z rzędu „Sailor” niezbyt trafia w „gusta” publiczności na tym „rodzinnym:” festiwalu lub po prostu się „osłuchał”?
Wydaje mi się że po prostu w tym roku replika „Santy Marii” przebiła „Szantę Marię”.
Czy nie jest ważne – a może nawet najważniejsze, że po prostu ludzie dobrze się bawili?
Sam chciałbym zobaczyć tą repliką:-) – i niekoniecznie przy dźwiękach „szant” czy innej muzyki…
|
Odpowiedz na ten komentarz |
zulus |
wysłano: 23:53,30 czerwiec 2008
Przedewszystkim zespół Sailor na tej imprezie nie czuł się jak gwóżdż programu,(tym bardziej w " ").sailor na tym przeglądzie zagrał drugi raz ostatnio w 2005r.Michał w wyliczeniach pomylił Sailora z mohadickiem,a to spora różnica...ma racje Dziadek Władek,że na tej imprezie bardziej chodzi o rodzinne wspólne śpiewanie,niż o jakieś szantowe ściganie...Sailor przyjął zaprosze zagrania na tej imprezie,ponieważ zagramy wszędzie tam ,gdzie nasza muzyka może coś dać,choć trochę do myślenia odbiorcą i gdzie jest miła atmoswera,(grochówka w domu gospodarza-dziękujemy jeszcze raz panie Arkady).Wracając do ludzi,którzy wyjechali przed naszym koncertem,po prostu ci ludzie,( bardzo często w sędziwym wieku)-wykonawcy tego przeglądu,mieli zorganizowany transport do domu przez Miejskie Domy Kultury z całej wielkopolski z których przyjechali.nie sądzę,żeby byli szczególnie zainteresowani muzycznym folklorem mórz i oceanów..Jeszczeo tym jak widzimy takie inicjatywy muzyczne,jak "SZANTA MARIA W PUSZCZYKOWIE".Daj nam wszystkim PANIE BOŻE,takie koncerty,gdzie na potrzeby publiczności żona gospodarza przygotowuje ciastka, a ze spiżarni wynosi napoje chłodzące,gdzie nie można kupić piwa,bo jego spożywanie jest nie na miejscu.....Sailor ma to szczęście,że może na takich właśnie imprezach grać i zawsze takie zaproszenia przyjmujemy.
PANIE ARKADY,NIECH SANTA MARIA ŻEGLUJE.....
|
Odpowiedz na ten komentarz |
M. Nowak |
wysłano: 9:57,1 lipiec 2008
Faktycznie, Sailor i Mohadick grali po dwa razy w Puszczykowie (znowu się zdrzemnąłem), błąd już poprawiłem.
Oczywiście impreza puszczykowska ma dokładnie taki charakter, o jakim wspominają moi szanowni Przedmówcy - wspólne śpiewanie, zabawa, rodzinna wręcz atmosfera. Tym niemniej - ja gdybym już śpiewał utwory "szantopodobne", na pewno nie przegapiłbym okazji posłuchania, jak to robią ludzie znani i obyci na scenie.
Co do "gwoździa" - "" wziął się stąd, że w przypadku takiej imprezy wszelkie przenoszenie terminów z poważnych festiwali ("gwóźdź", "gwiazda") jest troszkę zabawne. Tym niemniej w Puszczykowie było trochę ludzi, którzy przyszli przede wszystkim na Sailora.
Oczywiście chyba nikt nie ma wątpliwości, że uważam SZANTA MARIĘ za super sprawę i życzę Panu Fiedlerowi - OBY TAK DALEJ! ?
|
Odpowiedz na ten komentarz |