Szantymaniak poleca:

Jesteś tutaj

Artykuły

Zimowe rozmyślania - część IV

Felietony

Na tegorocznym festiwalu SHANTIES w Krakowie wystąpi w jednym z koncertów zespół Packet. Co to za zespół, czym był i czym jest dzisiaj, pisze Anna Peszkowska. Wspomnień i refleksji część 4.

Fot. Zbigniew Trybek † (?)Packet na pokładzie Daru Młodzieży - 1987 r.

Dla niej  czy sztorm na Dogger Bank,

Czy śnieg, czy gęsta mgła,

To wszystko nic, bo ona wciąż

Swym kursem morzem gna.

Gdy żagle prężą się u rej

Pochyla maszty swe.

I dumna tak i dzielna tak

Ocean dziobem tnie!

 

Kto? Oczywiście fregata z Packet Line! Zupełnie świadomie piszę „kto", bo taka personifikacja dla nas, żeglarzy, jest rzeczą zupełnie naturalną. Każdy statek jest postrzegany, jako istota żywa, mająca duszę. W najbardziej „morskim" z języków europejskich , czyli języku angielskim, statek ma rodzaj żeński „she". A jeszcze gdy jest  fregatą, najpiękniejszą z żaglowców - ma prawo być piękna, dumna a nawet kapryśna...

 

Miłość „kierownika" zespołu Mirka Peszkowskiego do żaglowców, a fregat w szczególności, jest ogólnie znana, nic więc dziwnego, że zespół nazwany został „Packet", szczególnie gdy poznaliśmy pieśń o fregacie z Packet Line. Liniowce te były statkami pocztowymi, kursującymi między Europą a Kanadą, a dokładniej Nową Funlandią. Ławice Nowej Funlandii, Dogger Bank, to jedne z trudniejszych akwenów na świecie. Zimą lody, wiosną nieprzeniknione mgły, latem „chłodne blondynki", czyli góry lodowe. A „packety" szły niezależnie od pogody. Wiozły bowiem najcenniejszy towar świata - informacje!

 

Z taką „podbudową" historyczną byliśmy bardzo dumni ze swojej nazwy. Nomen omen nie wiedziałam, pisząc polskie teksty, że kilka lat później mój mąż będzie przez dwa lata pływał dokładnie na tej trasie, prowadząc już  nowoczesny statek przez nowofundlandzkie mgły.

 

Ale wróćmy do zespołu! Nasze sukcesy w Krakowie wzbudziły zainteresowanie w Gdyni. Pestkę wezwano do Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego - gratulując, zapytano, czy można w czymś pomóc - oczywiście! Potrzebny nam był lokal do prób, już trochę bardziej profesjonalny - tzn. z nagłośnieniem. Spełniając nasze prośby, oddano nas pod opiekuńcze skrzydła stoczniowego klubu „Fregata" i jego przemiłej kierowniczki, pani Grażyny Knigi. Klub oddał nam nie tylko lokal, ale i finansował lekcje emisji  głosu prowadzone przez nauczyciela śpiewu. Nie zapomnę min wokalistów z powagą wyśpiewujących „mamo moja, mamo moja, moja miiiiła"! Każdy, kto uczył się kiedykolwiek śpiewu, zna to ćwiczenie. Zespół pracował, rozszerzając repertuar. Pestka wnikliwie obserwował tzw. oryginalne, czyli zagraniczne, głównie brytyjskie zespoły, już wtedy przyjeżdżające na „Shanties" do Krakowa. Pragnął, by ich wzorem nie było w zespole jednego solisty. Aby soliści zmieniali się nawet w trakcie jednej piosenki i aby każdy miał możliwość indywidualnego zaistnienia na scenie.

 

Wzorując się również na zachodnich zespołach, wpadliśmy na pomysł „mundurków". Nie było wtedy firm, w których można by zamówić jednakowe t-shirty, ale można było uszyć bluzy. Nie byle jakie. Z żaglowego płótna, fasonem stylizowane na bluzy marynarzy z żaglowców z przełomu XIX i XX w. Zapragnęliśmy też, by na bluzach był emblemat zespołu - tak jak marynarze nosili nazwy swych statków, wprawdzie głównie na czapkach. Oczywiście wpadła mi do głowy fregata, która na grotmaszcie będzie na żaglach rejowych nosiła nazwę Packet. Pestka rozrysował żaglowiec o najpiękniejszych, czyli kliprowych kształtach, wspaniale ożaglowany, bo nawet z tzw. żaglem królewskim (na ogół fregaty naszą 5 żagli rejowych, ale nazwa zespołu ma 6 liter - więc od góry P- żagiel królewski, A-bombram, C- bram, K- marsel górny, E- marsel dolny, T- grot). Bluzy uszył Jan Macewicz z Olsztyna: żeglarz i miłośnik szant. Własnoręcznie też, o ile dobrze pamiętam, wykonywaliśmy projekt sita do nadruku. Zespół w bluzach prezentował się doskonale! Jak prawdziwa załoga z fregaty z Packet Line! Pieśń pod tymże tytułem została naszą pieśnią „sztandarową". Nasze mundurki zapoczątkowały też tę modę na szantowych scenach. O naszym zespole zaczęły pisać trójmiejskie gazety, udzielaliśmy pierwszych wywiadów.

 

Zaczęliśmy dostawać coraz więcej zaproszeń na zupełnie „profesjonalne" występy.

 

O związanymi z nimi przygodach - w następnym odcinku.

 


Anna Peszkowska

Informację wprowadził(a): Grzegorz "Gooroo" Tyszkiewicz - godz. 10:2, 20 styczeń 2011, wyświetlono: 6030 razy

Jeszcze nie skomentowano tego artykułu.
Copyright © 2004-2010 SZANTYMANIAK.PL. Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.
Technologia: strony internetowe INVINI